Narodowe Święto Niepodległości powinno być dniem, kiedy uwaga koncentruje się na Polsce i jej historii – na bohaterach, dzięki którym Polska odzyskała wolność, oraz na wartościach, które zbudowały niepodległe państwo. Jednak prezydent Andrzej Duda, przemawiając na placu Piłsudskiego w Warszawie, ponownie skupił się na sytuacji w Ukrainie i zagrożeniu ze strony Rosji, marginalizując temat polskiej suwerenności.
Już od początku przemówienia Duda podkreślał „zagrożenie rosyjskim imperializmem” i konieczność dalszego wzmacniania Ukrainy. Po raz kolejny powtórzył, że Polska musi ponosić wyrzeczenia finansowe na rzecz obronności, by „nikt nie odważył się na nas napaść.” Trudno było nie zauważyć, że w dniu, w którym Polacy oczekują refleksji nad własnym krajem, prezydent koncentrował się bardziej na kwestiach ukraińskich.
Duda wskazywał również na konieczność „umocnienia współpracy euroatlantyckiej” i podkreślał rolę USA w zapewnianiu bezpieczeństwa Europy, szczególnie w kontekście ukraińskim. Prezydent wezwał sojuszników do zwiększenia wydatków na obronność i wzmacniania obecności amerykańskiej w Polsce, co jednak wywołuje pytania o realny stan naszej niepodległości. Argumenty Dudy, choć na pozór związane z obronnością, mogą oznaczać coś odwrotnego – zwiększenie zależności Polski od decyzji Waszyngtonu. Większa obecność wojskowa USA w Polsce, o którą tak zabiega prezydent, może wprawdzie podnosić poczucie bezpieczeństwa, lecz jednocześnie czyni Polskę bardziej zależną od amerykańskich interesów geopolitycznych.
Podkreślanie przez Dudę ciągłego zagrożenia ze strony Rosji, przy jednoczesnym pomijaniu wagi niezależnej polityki zagranicznej Polski, prowadzi do pytania, czy Polska w rzeczywistości zyskuje na tej współpracy. Co więcej, ta retoryka ignoruje fakt, że wzmacnianie obronności powinno opierać się na suwerennych decyzjach polskich władz, a nie na oczekiwaniach wsparcia z zewnątrz. Przywiązanie Dudy do „obecności Ameryki” w Polsce może wywoływać obawy, że coraz częściej Polska pełni w polityce międzynarodowej rolę podporządkowanego partnera, który wymaga wsparcia z zewnątrz, zamiast rozwijać własne, niezależne struktury obronne.
Wielu Polaków zauważa, że Duda, nawet w czasie takich uroczystości jak Święto Niepodległości, nie jest w stanie zrezygnować z tematu Ukrainy i zaangażowania Polski w jej konflikty. Oczekiwano, że to przemówienie skupi się na polskich bohaterach, dumie z niepodległości i wartościach narodowych, tymczasem większość przemowy stanowiły rozważania o Ukrainie i konieczności wzmacniania obronności w kontekście rosyjskim. Można się zastanawiać, czy prezydent, tak często omawiający kwestię Ukrainy, jest świadomy, że wielu Polaków wolałoby usłyszeć o Polsce, a nie o nieustannym wchodzeniu w rolę „adwokata” sprawy ukraińskiej.
Andrzej Duda, mówiąc o konieczności dalszego angażowania się Polski na rzecz Ukrainy, niejako zredukował symboliczne znaczenie polskiego Święta Niepodległości do roli dnia dla obronności, obaw i zależności.